Żeby zaczął się proces leczenia, to skora - i ta zdrowa, i ta chora, muszą sie opić/wchlonąć w siebie, tej cygusi trochę.
Na zdrowej skorze- to widoczne stają się takie czerwone obrączek. Chore zmiany - najpierw są: bardzo czerwone, wypukłe, czasem niemilosiernie swędzace.
Proces ich gojenia się, to wypłaszczanie sie. Zmiany koloru - niekoniecznie szybkie, w zasadzie czerwień ich, obecna była u mnie podczas calej kuracji. Zmieniał sie tylko obszar i szorstkość skory. To wlaśnie po tej szorstkosci lub nie, byłam w stanie oceniać czy - maść działa? i czy czas już na zmianę stężenia cygnoliny.
Mam bardzo jasną karnację więc u mnie to dodatkowo wyglądało hmmm... krwiście; a zmiany robily sie coraz mniejsze i mniejsze obszarowo.
Ten biały kolor, to raczej już po zakończonym leczeniu uzyskiwałam - czyli wtedy, kiedy juz pod paluchami nie wyczuwałam żadnej szorstkości, zgrubień, czy krostek.
Z Twojego opisu mogę jedynie domniemywać, że cygnoliną to jednak nie doleczałeś skóry do końca(stąd ta szorstkość, opisywana przez Ciebie) a całkowite zaleczenie kończyłeś tym Laticortem jednak.
Proponowałabym tam u Ciebie, zastąpić ten laticort np. silnym natłuszczaniem leczonych zmian w sensie częstym - podejrzewam, że efekt osiagniesz taki sam.
To oczywiscie tylko moje spostrzeżenia, i traktuj je jedynie jako podpowiedzi. Jeżeli skóra dobrze reaguje na leczenie cygnoliną, nie stosowałabym sterydu - ale wybor zawsze jest Twój. Powodzenia