Re: Novate
Wysłane przez:
dede (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 29 maj 2008 - 22:27:55
Gdy Dempton wróci po tuleje do młyna.
Garrow skinął głową.
- Czyli za...
- Dwa tygodnie.
- Świetnie, mamy więc czas się przygotować. Dziwnie tu będzie bez ciebie. Ale jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, nie potrwa to zbyt długo - unosząc wzrok spojrzał na Eragona.
- Wiedziałeś o tym?
Eragon z ponurą miną wzruszył ramionami.
- Do dziś nie. To szaleństwo.
Jego wuj potarł dłonią twarz.
- To naturalna kolej rzeczy - dźwignął się z krzesła. - Wszystko będzie dobrze, czas wszystko załatwi. Na razie jednak sprzątnijmy talerze. - Eragon i Roran pomogli mu w milczeniu.
Następne kilka dni okazały się bardzo trudne. Eragon cały czas był poirytowany. Z nikim nie rozmawiał, zapytany udzielał krótkich, nieuprzejmych odpowiedzi. Wszędzie wokół siebie widział milczące oznaki zbliżającego się wyjazdu Rorana. Garrow szykował mu worek, ze ścian znikały przedmioty, w domu pojawiła się dziwna pustka. Dopiero po niecałym tygodniu uświadomił sobie, że oddalili się od siebie z Roranem. Gdy rozmawiali, słowa przychodziły im z trudem, niezręczne i wymuszone.
Saphira stanowiła balsam na troski Eragona. Z nią mógł rozmawiać swobodnie. Jej umysł wyczuwał wszystkie jego emocje i rozumiała go lepiej niż ktokolwiek inny. Przed wyjazdem Rorana przeszła kolejny etap szybkiego wzrostu, zyskując dwanaście cali w kłębie. Była już wyższa niż Eragon, który odkrył, że niewielkie zagłębienie w miejscu, gdzie jej szyja łączyła się z ciałem, stanowi idealne siedzisko. Często odpoczywał tam wieczorami drapiąc ją po szyi i wyjaśniając znaczenie różnych słów. Wkrótce zaczęła rozumieć wszystko co mówił i często komentowała jego uwagi.
Ta część jego życia sprawiała Eragonowi niezwykłą przyjemność.. Saphira była równie prawdziwa i skomplikowana jak każdy człowiek. Osobowość miała złożoną i czasami całkowicie obcą, lecz rozumieli się na niezwykłym, niedostępnym innym poziomie. Jej działania i myśli wciąż ujawniały nowe aspekty charakteru. Kiedyś schwytała orła, zamiast jednak go zjeść, wypuściła, mówiąc: Żaden powietrzny łowca nie powinien skończyć jako ofiara. Lepiej zginąć w locie niż umrzeć na ziemi.
Oświadczenie Rorana odsunęło w przyszłość plany Eragona, który zamierzał pokazać rodzinie Saphirę. Dodatkowo przyczyniły się do tego także jej własne ostrzeżenia. Nie miała ochoty się pokazywać, a on, częściowo z pobudek samolubnych, zgodził się z nią. Wiedział, że w chwili gdy ujawni istnienie smoczycy, Roran i Garrow zasypią go pretensjami, oskarżeniami, słowami pełnymi lęku... Zatem zwlekał. Postanowił, że zaczeka na znak, iż nadeszła właściwa pora.
W noc przed wyjazdem Rorana, Eragon poszedł z nim porozmawiać. Na stoliku stała lampa oliwna, oświetlając pokój ciepłym blaskiem. Słupki łóżka rzucały długie cienie na puste, sięgające powały półki.. Roran owijał swe ubrania i dobytek kocem; ściągnięte mięśnie karku zdradzały napięcie. Zawahał się chwilę, podniósł coś z poduszki i podrzucił w dłoni. Był to wypolerowany kamyk, który Eragon podarował mu wiele lat wcześniej. Roran zaczął go wkładać do tobołka, potem jednak znieruchomiał i odłożył kamień na półkę. Gardło Eragona ścisnęło się gwałtownie. Wyszedł.
Gdy Dempton wróci po tuleje do młyna.
Garrow skinął głową.
- Czyli za...
- Dwa tygodnie.
- Świetnie, mamy więc czas się przygotować. Dziwnie tu będzie bez ciebie. Ale jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, nie potrwa to zbyt długo - unosząc wzrok spojrzał na Eragona.
- Wiedziałeś o tym?
Eragon z ponurą miną wzruszył ramionami.
- Do dziś nie. To szaleństwo.
Jego wuj potarł dłonią twarz.
- To naturalna kolej rzeczy - dźwignął się z krzesła. - Wszystko będzie dobrze, czas wszystko załatwi. Na razie jednak sprzątnijmy talerze. - Eragon i Roran pomogli mu w milczeniu.
Następne kilka dni okazały się bardzo trudne. Eragon cały czas był poirytowany. Z nikim nie rozmawiał, zapytany udzielał krótkich, nieuprzejmych odpowiedzi. Wszędzie wokół siebie widział milczące oznaki zbliżającego się wyjazdu Rorana. Garrow szykował mu worek, ze ścian znikały przedmioty, w domu pojawiła się dziwna pustka. Dopiero po niecałym tygodniu uświadomił sobie, że oddalili się od siebie z Roranem. Gdy rozmawiali, słowa przychodziły im z trudem, niezręczne i wymuszone.
Saphira stanowiła balsam na troski Eragona. Z nią mógł rozmawiać swobodnie. Jej umysł wyczuwał wszystkie jego emocje i rozumiała go lepiej niż ktokolwiek inny. Przed wyjazdem Rorana przeszła kolejny etap szybkiego wzrostu, zyskując dwanaście cali w kłębie. Była już wyższa niż Eragon, który odkrył, że niewielkie zagłębienie w miejscu, gdzie jej szyja łączyła się z ciałem, stanowi idealne siedzisko. Często odpoczywał tam wieczorami drapiąc ją po szyi i wyjaśniając znaczenie różnych słów. Wkrótce zaczęła rozumieć wszystko co mówił i często komentowała jego uwagi.
Ta część jego życia sprawiała Eragonowi niezwykłą przyjemność.. Saphira była równie prawdziwa i skomplikowana jak każdy człowiek. Osobowość miała złożoną i czasami całkowicie obcą, lecz rozumieli się na niezwykłym, niedostępnym innym poziomie. Jej działania i myśli wciąż ujawniały nowe aspekty charakteru. Kiedyś schwytała orła, zamiast jednak go zjeść, wypuściła, mówiąc: Żaden powietrzny łowca nie powinien skończyć jako ofiara. Lepiej zginąć w locie niż umrzeć na ziemi.
Oświadczenie Rorana odsunęło w przyszłość plany Eragona, który zamierzał pokazać rodzinie Saphirę. Dodatkowo przyczyniły się do tego także jej własne ostrzeżenia. Nie miała ochoty się pokazywać, a on, częściowo z pobudek samolubnych, zgodził się z nią. Wiedział, że w chwili gdy ujawni istnienie smoczycy, Roran i Garrow zasypią go pretensjami, oskarżeniami, słowami pełnymi lęku... Zatem zwlekał. Postanowił, że zaczeka na znak, iż nadeszła właściwa pora.
W noc przed wyjazdem Rorana, Eragon poszedł z nim porozmawiać. Na stoliku stała lampa oliwna, oświetlając pokój ciepłym blaskiem. Słupki łóżka rzucały długie cienie na puste, sięgające powały półki.. Roran owijał swe ubrania i dobytek kocem; ściągnięte mięśnie karku zdradzały napięcie. Zawahał się chwilę, podniósł coś z poduszki i podrzucił w dłoni. Był to wypolerowany kamyk, który Eragon podarował mu wiele lat wcześniej. Roran zaczął go wkładać do tobołka, potem jednak znieruchomiał i odłożył kamień na półkę. Gardło Eragona ścisnęło się gwałtownie. Wyszedł.