Pewnie jak większość osób z tego forum stosowałam już prawie wszystko,żeby pozbyć się tej wstrętnej łuszczycy...oczywiście z marnym skutkiem-raz było lepiej raz gorzej.Na pewno przez 15 lat nauczyłam się żyć z tą chorobą,jednak ciągle próbuje czegoś nowego.
Ostatnim moim odkryciem jest PRZYTULIA.Jest to roślinka,która często rośnie jako chwast.Stosowanie soku z tej rośliny polecił mi wujek w tamtym roku(on wyleczył sobie w ten sposób łuszczycę na głowie-o tym,że przytulia pomaga na łuszczycę wyczytał w starej książce zielarskiej).
Ja też spróbowałam ,jednak po kilku smarowaniach stwierdziam,że na mnie to nie działa.Ponowiłam próbę w tym roku...z tą różnicą, że za pierwszym razem byłam w trakcie smarowania maściami sterydowymi...i między jednym sterydem a drugim smarowałam się sokiem z przytuli. Myślę,że to sterydy spowodowały,że sok z przytuli nie działał.. Od kilku miesięcy sterydów nie stosuje w ogóle...przekonałam się, że bardziej szkodzą niż pomagają.Teraz, gdy moja skóra odzwyczaiła się od ciągłego stosowania sterydów,sok z przytulii zadziałał rewelacyjnie.Po tygodniu zmiany bardzo złagodniały..goją się po prostu w oczach..łuski nie ma w ogóle,zmiany są jasne i płaskie..i bardzo mało widoczne.Chciałam poczekać z podzieleniem się swoimi spostrzeżeniami aż moje zmiany znikną ,jednak z tego co wiem przytulia rośnie dość krótko a właśnie teraz jest najlepszy okres aby ją zerwać.Może ktoś zechce też wypróbować moją metodę.
Ja zrywam porcje tej roślinki na trzy dni i przechowuję w lodówce, codziennie ugniatam niewielką ilość przytuli tak,żeby puściła sok i powstałą mazią smaruję zmiany.Ważne,żeby przed bezpośrednim smarowaniem tą mazią niczym się nie smarować.Specyfik ten stosuję raz dziennie na noc a rano zmiany natłuszczam.Można także przecisnąć przez sokowirówkę jednak dość szybko sok ten kiśnie.Ja zamierzam zebrać większą ilość przytuli i zamrozić albo roślinkę albo sok z niej.
Mam nadzieję,że Wam też pomoże PRZYTULIA
Pozdrawiam serdecznie