Tanie linie tam nie latają z Polski, więc wyszukiwanie nie jest zbyt skomplikownie. Ja latam albo Lotem albo EL Alem. Wyszukuję zwykle na fru.pl Jak patrzę na sierpień to za ok. 1300zł można lecieć bezpośrednio. A co do miejsc do spania to napisałem, że pod namiotem w En Gedi. Wolę pisać na forum, to może ktoś inny skorzysta, chyba, że jakieś pytania bardziej "osobiste".
Jak już wylądujemy na lotnisku Ben Guriona to kupujemy w kasie bilet na pociąg do miasta. Mówimy, że na bus station. To tylko jedna stacja. Bilet kosztuje 15 szekli. Podróż trwa ok. 15min.
Kiedy wysiądziemy musimy kierować się na bus station z peronu. Trzeba przejść tunelem naziemnym. To 5 minut drogi z peronu, ale najlepiej zapytać jak tam dojść. Dworzec wygląda jak warszawski Dworzec Zachodni. Ja zawsze wylatuję o 23 z Warszawy i jestem tam o 5 rano i wszystko jest pozamykane. Jest tablica elektroniczna, z nazwami miast, ale ciężko się tam połapać. Kasa biletowa jest zawsze nieczynna jak tam jestem, ale autobusy kursują często. Musimy jechać do Jerusalem(jeździ podobno pociąg z lotniska, ale z tego co wiem to podróż trwa bardzo długo i jest niewygodna, coś przebudowują w dodatku w tym roku). Najlepiej zapytać o autobus do Jerusalem, a każdy to powinien wiedzieć, bo to często uczęszczana trasa. Bilet kosztuje 20 szekli. Można też kupić "return ticket" i jest taniej ale ja zawsze jestem zaspany i zapominam
Bilet kupujemy u kierowcy. Jerusalem jest ostatnią trasą więć można spokojenie się przespać bez obaw, że przegapimy swój przystanek. Wysiadamy na dworcu w Jerusalem i kierujemy się za ludźmi do wejścia do budynku. Przechodzimy przez kontrolę u żołnierzy(przygotować się trzeba na to, bo to w Izraelu częste). Po kontroli wjeżdżamy na chyba 3 piętro( ostatnie w każdym bądź razie). Jak tam jesteśmy to mamy kolejną kasę biletową. Kupujemy bilet do En Gedi. Bilet kosztuje 37.5 szekli. Autobus jeździ co 20 min więc nie ma stresu, można wypić sobie tam kawkę (ja tam zawsze piję dużą kawę z rogalikiem croissaint za bagatela 16 szekli!!!. To ostatnia przyjemność jaka mnie czeka
Jak wsiadamy do autobusu to mówimy kierowcy, ze chcemy wysiąść na plaży w En Gedi. Autobus jedzie ok. 1.5h. Najlepiej usiąść blisko, żeby nie przegapić, albo nie zaspać...Wysiadamy i kierujemy się na plażę. To generalnie środek pustynii więc nie ma problemu z orientacją. Na plaży zobaczymy już porozbijane namioty. Szukamy miejsca najlepiej po lewej stronie od budynku z toaletą i natryskami. Szukamy najlepiej miejsca pod drzewami. Ostrzegam przed piątkiem i sobotą. Może być ciężko znaleźć dobre miejsce bo zjeżdżają się Żydzi i Arabowie na weekend i szczególnie w nocy są hałaśliwi. Rozpalają ogniska, bawią się, tańczą. Są też ludzie z różnych stron świata, podróżnicy, chorzy na łuszczycę. Po prawej stronie od budynku na plaży jest rozbity już od .....15 lat Moshe pod namiotem bez przerwy. Podłoże jest trudne żeby wbić śledzie. Polecam nowe namioty, które rozkłada się w 3 sekundy. Do środka napchać ciężkich kamieni(jest ich pod dostatkiem). W nocy są częśto bardzo porwiste wiatry. Niektórzw na wszelki wypadek przywiązują namioty do drzew. Do morza mamy tylko kilkadziesiąt metrów...Natryski i toaleta w budynku jest płatna 1 szeklę za wejście, ale są natryski przy plaży bezpłatne i ja zawsze z nich korzystam. Dodatkowo po 17 toaleta jest za darmo więc nie ma problemu z potrzebami
Co tu jeszcze napisać....Błoto....Z błotem ciężko mi będzie wytłumaczyć bo w tamtym miejscu nie ma błota. Trzeba iść brzegiem i poszukać. Ja mam takie miejsce na dzikiej plaży, na której się nago opalam i jest słodka woda, żeby można się było opłukać, ale nie jestem w stanie wytłumaczyć. Można się pytać tubylców, ale (szczególnie jak ktoś ma łuszczycę głowy) można kupić błoto(tylko nie w saszetkach, drogie). Błoto kosztuje 55 szekli za duże wiadro,ale....kupimy je 30 kilometrów dalej w En Bokek. Żeby nie płacić na autobus( chyba 35szekli w obie strony) ja zawsze łapię stopa, co jest w Izraelu dziecinnie łatwe. Stopem w tamtych rejonach można się szybciej poruszać niż autobusem, a ludzie chętnie się zatrzymują i są bardzo mili. A jak już jedzie kobieta z włosami blond to już w ogóle. Zaznaczam, że Izrael to nie kraj arabski, więc nie jest tam jak w Egipcie. W En Bokek trzeba pochodzić po sklepach( przy plaży i tam gdzie jest McDonals) i znajdzie się wiaderko z błotem. A polecam je dlatego, żę nie ma kamyków i nie porani skóry głowy. Można tam też zrobić zakupy...Ale na zakupy warto iść do Kibutzu, który jest widoczny na wzniesieniu z plaży w En Gedi. Najlepiej zapytać tubylców o skrót, bo jak się tam idzie drogą to jest ciężko(40min pod górę). A skrót to 20min, ale nie jestem w stanie wytłumaczyć. W kibutzu pytać o minimarket. Czasem ludzie mówią, że nia ma tam żadnego sklepu, czego nie mogę pojąć, bo oni tam mieszkają i korzystają z tego sklepu....Czasami 3 czy 4 osoba wytłumaczy gdzie jest dokładnie, co jest do dziś dla mnie zagadką, ale jak raz się znajdzie to się będzie wiedzieć. Przy sklepie jest ławka i ....kontkat, który jest bardzo użyteczny bo to jedyne miejsce, gdzie można naładować telefon. Przy plaży jest sklep także, ale ceny są astronomiczne i nie dają naładować telefonu. W Izraelu jest duszno i ja zawsze kupuję dużo owoców, hummus gotowy, chleb i jogurt, który trzeba zjeść tego samego dnia, bo na upale sie zepsuje. Na plaży są specjalne ruszty i można sobie wrzucić mięso na ruszt, można ugotować herbatę(polecam zabrać jakiś garnek z Polski, ale także makarony, herbatę, kawę) itd. Polecam wziąć z Polski zapasy jedzenia które się nie zepsuje. Trzeba pilnować też pieniędzy, bo czasami kradną(mi nigdy, ale ponoć się zdarzało). Ale jeśli kradną z portfela to nigdy wszystko, zawsze tylko trochę, chyba boją się żeby ktoś nie wezwał policji i nie robił afery). Sprzętu nikt nigdy chyba nie stracił, przynajmniej ja nie słyszałem, a jeżdżę z lustrzanką zawsze, która leży w namiocie. Trzeba szukać jednak drewna na opał. W kibutzu warto zapytać o starą paletę, połamać ją i jest w sam raz na opał.
To chyba wszystko, co mi do głowy przychodzi. Jak jeszcze jakieś pytania to poproszę, chętnie pomogę.
A co do cen to jest drogo:
woda (6-8 szekli, ale jest w kranach na plaży, więc warto kupić raz żeby mieć butelkę)
chleb pita (8szekli za 4)
hummus(15szekli, spokojnie na 2 osoby)
jogurt duży (8 szekli)