Mój wójek miał straszny stan łuszczycy. Niestety stanął przed koniecznością zrobienia bypass-ów serca.
W związku z chorobą serca musiał brać i nadal bierze nastepujące leki:

BISOCARD
POLOCARD
HYDROCHLORO
TRITACE
THEROSPIREX
SPIRONAL
SIMWASTEROL

Po zaaplikowaniu sobie tych leków, a raczej któregoś z nich, łuszczyca nagle i całkowicie utąpiła!! i nadal nie ma po niej żadnego śladu.
A przypominam , że stan skóry był OKROPNY!

Czy jest ktoś kto mógłby rzeknąć słowo na temat wpływu któregoś z tych leków na łuszczycę?

nie znam sie ...ale ciekawe to co napisales moze jest nadzieja hmmmmmmmmmmm a moze tylko naiwna jestem

A jak długo brał te leki? Po jakim czasie brania tych leków zmiany ustąpiły?
Czy miał tę operację w ostatnim czasie - dokładnie kiedy? Jak odpowiesz na te pytania to powiem co mogło być przyczyną wyleczenia.

Niektóre z leków wpislałaś chyba niepoprawnie

Leki bierze od pół roku, Łuszczyca cofnęła się natychmiast. Operację bypass miał około 3-5 miesięcy temu. Ale łuszczyca cofnęła się przed operacją.
Co do pisowni, to może coś źle przepisałem (z wujka kartki).
Myslę, że lekarz szybko rozpozna leki.

Jeżeli ktoś ma dobry kontakt z dermatologiem lub kardiologiem to niech zasięgnie opinii.

podnoszę temat bo mnie to interesuje, zresztą nie tylko mnie
zdrówka

Więc wynika z tego, że ustąpienie objawów łuszczycy nastąpiło w wyniku działania leków, a nie operacji. To jest istotna informacja, ponieważ wcześniej brałem pod uwagę fakt, że niektórym osobom objawy ustępowały po pobytach w szpitalach, wiążących się z podawaniem kroplówek, toczenia krwi itp. Skoro remisja nastąpiła po lekach trzeba rozwiązać tę zagadkę, chociaż niewiadomych jest wiele. W sumie jest to duża ilość leków. Nie wiemy czy zadziałał jakiś konkretny lek, czy ich kombinacja. Możliwości jest więc zbyt wiele.
Myślę, że pewne leki można od razu wyeliminować, mam tu na myśli bisocard. Jest to lek z grupy beta-blokerów (blokują receptory beta adrenergiczne m.in. w naczyniach, w sercu). Od dawna wymienia się beta-blokery jako substancje zaostrzające przebieg choroby, więc to chyba nie o niego chodzi w tym wyleczeniu.

Polocard - to po prostu aspiryna (kwas acetylosalicylowy). Nie podejrzewam go o zbawienne działanie w naszej chorobie, wręcz przeciwnie. Aspiryna to znany czynnik drażniący śluzówkę żołądka, co według pewnych teorii tylko nasila objawy łuszczycy. Mimo że polocard jest lekiem dojelitowym (przechodzi przez żołądek bez rozpuszczenia się) to jednak podrażnia przewód pokarmowy (choć w mniejszym stopniu niż aspiryna).

Hydrochlorotiazyd - lek moczopędny, jest ciekawym kandydatem na ,,naszego zbawcę". Są informacje, że leki moczopędne łagodzą łuszczycę, przez zwiększoną filtrację, wydalanie toksyn itp.
Ziołowe leki na psoriasis to w dużej mierze właśnie leki nasilające oddawanie moczu. Lek ten zwiększa wydalanie sodu (który jest dość podejrzanym dla nas jonem), a nasila zatrzymywanie wapnia, który wydaje się być dla nas korzystnym makroelementem. Nie można więc lekceważyć kandydatury hydrochlorotiazydu do wygranej w naszym konkursie na wybawcę.

Tritace - to inhibitor konwertazy angiotensyny, popularnej grupy leków stosowanych w leczeniu nadciśnienia tętniczego. Powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych. I to chyba jest funkcja, która nie podoba mi się zbytnio, ponieważ właśnie rozszerzenie naczyń krwionośnych może nasilać przekrwienie skóry, wysięki zapalne, przedostawanie się agresywnych komórek układu immunologicznego do warstw skóry, powodując powstawanie zmian łuszczycowych. Więc sorry, tritace odpada wg mnie zdecydowanie.

Theospirex - pochodna aminofiliny, substancji rozszerzającej oskrzela, stosowanej w chorobach płuc (astma, POCHP). Działa też trochę rozszerzająco na naczynia krwionośne i ma lekkie działanie moczopędne. Ma wpływ na stężenie cAMP i cGMP - wewnątrzkomórkowe mediatory - kiedyś rozważałem ich udział w łuszczycy, ale nie uwłaczając nikomu, to zbyt skomplikowane, nie będę się rozpisywał, nic to nikomu nie powie. Przyznam sie szczerze, że nie podejrzewam theospirexu o dobroczynny wpływ na łuszczycę.

Medyk - niezla lekturke nam zafundowales. Widze, ze jestes w temacie. Badz wytrwaly w swych badaniach, moze kiedys bedziesz znany jako tworca leku na luszczyce. Powodzenia

A moze ten wujek tak bardzo przejal sie stanem swego serca, ze luszczyca poczula sie odrzucona i ustapila ???

Simvasterol - ciekawy kandydat - lek zmniejszający stężenie cholesterolu całkowitego i LDL (tzw, zły cholesterol". Jest otrzymywany z grzybów aspergillus. Samo pochodzenie jest frapujące, wiele leków immunosupresyjnych (cyklosporyna) otrzymano właśnie z hodowli grzybów, można przypuszczać, że być może simwastatyna tez ma działanie zmieniające funkcje immunologiczne organizmów - ale to jest tylko moja koncepcja. Ten lek jest chyba najbardziej zagadkowy, przynajmniej dla mnie.

Spironol - ten lek zostawiłem na koniec. Jest to lek moczopędny, z dodatkowym działaniem oszczędzającym potas, hamuje działanie aldosteronu - hormonu kory nadnerczy (powoduje on między innymi zwiększone zwrotne wchłanianie sodu w kanalikach nerkowych). Co najciekawsze - zmniejsza poziom testosteronu w surowicy krwi !!!, a ten jak wiadomo jest jednym z czynników pobudzających łojotok. U wielu chorych cierpiących na łuszczycę to właśnie w miejscach łojotokowych pojawia sie najwięcej zmian - owłosiona skóra głowy, brwi, fałdy nosowo-policzkowe, okolica krzyżowa. Zmniejszenie więc łojotoku ograniczałoby rozwój zmian skórnych, a przynajmniej łojotokowego zapalenia skóry, które do złudzenia przypomina łuszczycę. Lek ten ma jednak wiele działań niepożądanych, kiedyś nawet wyczytałem gdzieś, że jest podejrzewany o działanie rakotwórcze. Już nie wspomnę o impotencji i powiększeniu gruczołów piersiowych u mężczyzn... fuj.

Ogólne moje wnioski są takie, że nie należy eksperymentować na własnym organizmie, tym bardziej, że nikt z nas nie wie jak działają wszystkie wymienione wyżej substancje. Zapewniam Was, że żaden naukowiec, badacz, lekarz, farmaceuta nie zna wszystkich (w 100%) działań tych leków, opisywane są tylko te zauważone, a co te leki tak naprawdę jeszcze robią to tylko sam Najwyższy raczy wiedzieć.

Nie wiadomo jak dane substancje podziałają na poszczególnych pacjentów. U jednego dochodzi do wyleczenia, poprawy, u innego do pogorszenia objawów, a u jeszcze innego w ogóle nie ma żadnego efektu, często pojawiają sie liczne działania niepożądane. Ich wystąpienia nie da się przewidzieć z dużą dokładnością. To są zdarzenia losowe. Każdy ludzki organizm jest inny, inaczej wchłania, przetwarza, wydala różne substancje. Są liczne interakcje, uczulenia, antagonizmy, synergizmy. Każdy człowiek to unikalna kompozycja miliardów części składowych, więc reakcja na leki będzie zawsze inna, choć często podobna (w końcu wszyscy jesteśmy homo sapiens).

Najważniejsza rzecz - nie przyjmujcie sami tych leków wg własnego uznania na zasadzie doświadczeń, ponieważ są to substancje bardzo silnie działające i jeśli nie są potrzebne w konkretnym celu, to należy je traktować jako szkodliwe.

Przypadek opisany przez Miki'a jest bardzo ciekawy i mysle, ze prawdziwy tym bardziej, ze identyczny mialem w rodzinie i moglem widziec jak na moich doslownie oczach zniknal i to bezpowrotnie powazny stan luszczycy.

Mysle, ze nie do konca chodzi tu o leki, bo zestaw o ile pamietam laczyla jedynie aspiryna, ale byla to rowniez zdecydowana terapia w kierunku poprawy wydolnosci krazenia. W tym wypadku tez byl stan zagrozenia, leczenie bezoperacyjne i przy okazji calkowite pozbycie sie luszczycy.

Okazuje sie bowiem, ze u osob z luszczyca stwierdza sie bezspornie tz. "patalogie stanu krwi" i jest to jedyny potwierdzony badaniami "zwiazek medyczny" luszczycy. Ma to np. odzwierciedlenie w tym, ze osoby z luszczyca nie moga byc krwiodawcami. Spotkalem sie z opiniami, ze to nie nerki czy watroba sa winne ale parametry krwi ktore te narzady filtruja. W opisanym przez Miki'a przypadku zecydowane leczenie w kierunku poprawy krazenia utrwalone operacja zlikwidowalo luszczyce. Leki moczopedne w tym wypadku ulatwily zadanie.

Luszczyca bowiem to zespol ogolnej niewydolnosci (zastoju) organizmu i to w roznych kierunkach, przy czym niewydolnosc krazenia ma tu powazne znaczenie. A wszystko zaczyna sie od dosyc niewinnej dolegliwosci, zananej ale bagatelizowanego przez medycyne. Schorzenie to ktore jest doskonale znanie medycynie rowniez pod wzgledem metod leczenia jest cala przyczyna i tajemnica luszczycy.

Poza tym - jedna rzecz nasuwa się jako oczywista - jest wspólna cecha tych leków, które brał ten pacjent (wujek forumowiczki Miki ) - działanie moczopędne. Nie wiem czy przywiązywać do tego jakąś wagę, ale nie da się tego pominąć. Leki moczopędne nasilają filtrację nerkową, umożliwiają wydalanie toksycznych produktów metabolizmu, dzięki czemu organizm nie musi ich wydalać przez skórę. Chorzy na łuszczyce podejrzewani są podobno o zbyt małe przyjmowanie płynów, mało więc oddają moczu. Większość z Was tego pewnie nie potwierdzi, poza tym są to wnioski zbyt daleko idące i zbyt ogólnikowe, biorąc pod uwagę fakt olbrzymiej złożoności patomechanizmu łuszczycy.

Nie chcę nikogo martwić, bo wiem jak to jest żyć w przekonaniu o beznadziejności losu (sam jestem chory od dziecka), ale bolesną prawdę też czasem trzeba powiedzieć - łuszczyca ma podłoże genetyczne, a jak na razie medycyna nie ma prawie nic do powiedzenia w sprawie leczenia chorób uwarunkowanych w ten sposób. Modyfikacja genu DNA człowieka to dotychczas tylko fantazja naukowców. Znakomita większość zmian w materiale genetycznym organizmów jest letalna.

Mogliby wreszcie przylecieć kosmici i zrobić z tym porządek

Tym czasem pozostają nam metody konwencjonalne - musimy pogodzić się po raz kolejny z naszą tubką maści i kontynuować dietę - to jak na razie dla mnie najskuteczniejsze metody. Pozdro

Do Archaela:

Ciekawą zawarłeś myśl w swojej opinii - patologie stanu krwi u osób z łuszczycą - potwierdzam to oczywiście. Krew jest nośnikiem wszystkiego, jest głównym polem życia organizmu. Ktoś zaraz powie, że to nie krew, a komórka jest centralnym laboratorium. Tak, ale krew roznosi efekty działania tego komórkowego laboratorium i łączy działanie wszystkich organów ciała.

Istotne jest to co powiedziałeś, że w Twojej rodzinie ktoś leczył niewydolność krążenia i po zastosowaniu terapii farmakologicznej doszło do remisji łuszczycy. Zapewniam Cię, że musiał stosować leki moczopędne (bo to podstawowa grupa leków stosowanych w tej chorobie na całym świecie), być może przyjmował też glikozydy nasercowe. Możesz tego nie kojarzyć dobrze, bo na opakowaniach leków są podawane nazwy handlowe (i malutkim druczkiem międzynarodowe), a każda firma farmaceutyczna ma inne nazwy tego samego leku. Poza tym te nazwy leków, które wymieniła Miki są stosunkowo młode (część z nich funkcjonuje dopiero od kilku zaledwie lat). Więc twój krewny MUSIAŁ stosować podobne leki - inotropowe dodatnie, moczopędne, wazodylatacyjne, kardioprotekcyjne.

Zastój (niewydolność) organizmu - to jest określenie ogólnikowe, mogące tak naprawdę dotyczyć każdej choroby, bowiem przy każdej chorobie dochodzi do jakiejś niewydolności.

Nie tylko patologie stanu krwi są jedynymi potwierdzonymi badaniami przyczynami łuszczycy. Genetyczne związki są oczywiste (dokładnie opisane w każdym podręczniku dermatologii), nieprawidłowe nawyki żywieniowe także, poziom stresu to tez sprawa nie podlegająca dyskusji. Opisywano w licznych pracach patologie układu immunologicznego charakterystyczne dla chorych z łuszczycą. Nikt nie jest w stanie podać jednej oczywistej przyczyny choroby.

Mimo wszystko mam przeczucie, że pozbędziemy się tej przypadłości w najbliższej przyszłości, głowy do góry, carpe diem.

medyk kwark Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie tylko patologie stanu krwi są jedynymi
> potwierdzonymi badaniami przyczynami łuszczycy.

Ja sie zgadzam, tylko ze w wypadku krwi jest to bezsporny, udowodniony i mierzalny zwiazek z ktorego mozna uwazac za przyczyne lub element luszczycy i wyciagac z tego konkretne wnioski.

Natoniast w przypadku np. wspomnianych badan genetycznych czy dzialania ulkadu innumologicznego o ile ich zwiazek z luszczyca jest tez znany mowienie o tych czynikach jako przyczynie luszczycy uwazam za dyskusyjne, a prawde mowiac osobiscie uwazam ze przyczyna luszczycy nie sa.

Jakolwiek rodzine wystepowanie w luszczycy jest argumentem zwolenikow teori jej genetycznych przyczyn wiele badan, a nawet ostanie osiagniecia w tej dziedzinie tego nie potwierdzaja. Np. w 1949 r. przeprowadzono badania w Japoni gdzie luszczya praktycznie nie wystepowala i okazalo sie ze w tym samym czasie wsrod Japnoczykow mieszkajacy w Stanach Zjednoczonych luszczyca wystepowala czesciej niz wsrod populacji bialej. Te znane i przeprowadzone na szeroka skale badania przekreslily na wiele lat teorie genetycznego pochodzenia luszczycy. Jednak wspomniany czynnik wystepowania rodzinnego, a przede wszystkim nadzieje zwiazane z rozwojem tej dziedziny sprzyja odswiezaniu tych teorii. Natomiast Organizacja Zdrowia dzialajaca w ramach NAFTA okreslila w swoich standartach 36 chorob genetycznych i nie ma wsrod nich luszczycy. Oczywiscie mozna oponowac, ze badania trwaja, jednak oznacza to juz obecnie, ze jezeli istnieje jakis czynnik genetyczny nie bedzie on ani jednoznaczny ani decydujacy. Uwazam, ze mowiac o genetyce mozemy jedynie mowic o predyspozycjach zwiazanych z jakas tam kompozycja genetyczna, natomiast musi istniec inny czynnik decydujacy w postaci przyczyny luszcycy i istnieje.

Na zakonczenie "genetycznych" rozwazan trzeba zwrocic uwage, ze kazda kompozycja genetyczna ktora decyduje o wielu czynnikach np. o kolorze wlosow czy nawet o tym jak muzyke lubimy ma zwykle swoje wady i zalety. Wady naszej znamy doskonale, niewiele wiedzac o jej zaletch np. pod wzgldem medycznym przed jakimi chorobami nas zabezpiecza.

Byłaby to dla nas bardziej optymistyczna wersja, gdyby choroba nasza nie miała związku z genami, bo nie miałoby to wszystko takiej aury nieuchronności i bezwzględności losu.. Chciałbym żeby tak było, bo nie miałbym wrażenia, że jestem ,,nośnikiem" takiego wadliwego genu. Każdy marzy, że jest doskonałą konstrukcją, tylko ten świat jest taki zły i wystarczy się otrząsnąć z tego szlamu, aby przejść dalej czystym. Chyba że faktycznie jest jeszcze inne uwarunkowanie, którego nie zna medycyna i które jest odpowiedzialne za to, że syn dziedziczy chorobę po ojcu, a ten po swoim ojcu, czy matce.. Mam nadzieję, że nie jest to złe fatum, karma, czy cokolwiek bardziej tajemniczego. Po prostu jestem racjonalistą, myślę praktycznie, nie wierzę we wróżby.
Gen jest uszkodzony, niepełnowartościowy, nie koduje pewnych białek, enzymów, immunoglobulin. Niezwykle skomplikowane procesy metaboliczne i odpornościowe ulegają zaburzeniu i efektem tego jest wykwit na skórze.
Przez wiele wieków dominowała medycyna zabobonów - leczono zaklęciami, oczami jaszczurki, skrzydłami nietoperza. Niestety nie dawano sobie rady z zapaleniem wyrostka robaczkowego, z licznymi chorobami zakaźnymi (np. gruźlicą), większość chorób było wyrokiem. Wiele się zmieniło, z powodu wyrostka już prawie nikt nie umiera, choroby zakaźne można wyleczyć. Odnajdywane są nowe terapie, specyfiki, postępują badania nad leczeniem chorób uwarunkowanych genetycznie. Nieporównywalna jest wiedza ówczesnego lekarza i tego sprzed choćby 100 lat. Niestety mam świadomość, że żyjemy w okresie przejściowym i ważne odkrycia jeszcze nie miały miejsca, ale niewątpliwe zostaną dokonane w przyszłości.

Odnoszę wrażenie, że masz jakiś koncept odnośnie przyczyny łuszczycy i przeczuwam co to może być. Oczywiście neguje on osiągnięcia dotychczasowych badań i obala wiele ówczesnych stwierdzeń, zapewne sposób ten sprowadza medycynę konwencjonalną do poziomu bliskiemu zeru,a jego istota jest prosta jak drut, trzeba tylko uwierzyć.. Czy nie mylę się?

W przedostatnim zdaniu zamiast słowa ,,ówczesnych" miało być ,,współczesnych". Brzmi bardziej logicznie

No wlasnie ,czy jest mozliwosc wyleczenia psoriasis?

Cierpialam ok 30-tu lat na uciazliwy psoriasis. Od 7-miu tygodni zaczelam polykac 1 dziennie tabletke Magnesuim + Kalcium .Sklad tabl. Kalcium 133 mg , Magnesium 79 mg. P? dwuch tygodniach uzywania tabletki zauwazylam lekka poprawe .Te czerwone ,wielkie, luszczace sie i swedzace plamy zrobily sie bladsze i mniej swedzialy . Widze i czuje wielka poprawe, jak rowniez to zauwazyli moi czlonkowie rodziny.

pozdrawiam

Wow - z wielką uwagą i przyjemnością przeczytałam rozważania medyka i Archael - brawo tak powinno wyglądać forum - jeżeli chodzi o leki moczopędne - brałam i niorę do dnia dzisiejszego spironol ale już w dawce zmniejszonej - mam polekowe uszkodzenie wątroby (geralen brałam) i zanim grono lekarzy doszło do takich wniosków leżałam ok 3 miesięcy w szpitalu - praktycznie z dnia na dzień łuszczyca znikała aż w końcu mogłam się pochwalić czystością skóry. Dochodziły do tego kroplówki oczywiście i co jest moim zdaniem bardzo ważne ustały mi miesączki(depresja) i od tej właściwie chwili zaczęła się poprawa. Podobnie było gdy byłam w ciąży - czysta skóra - natomiast po urodzeniu hormony wróciły na miejsce i ....90% ciała zaatakowane w tempie niesamowitym.
Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie