Re: Czy warto brać Tigason-Neotigason
Wysłane przez:
johnny mnemonic (---.dynamic.lte.plus.pl)
Data: 11 cze 2013 - 13:50:49
Cześć! Chciałbym podzielić się moimi doświadczeniami z neotigasonem i tą chorobą w ogóle . Łuszczycę mam od około 5 lat. Napiszę kilka zdań o początkach choroby bo z perspektywy czasu doszedłem do kilku ciekawych spostrzeżeń, na które wtedy nie zwróciłem uwagi. Moje pierwsze wizyty u dermatologa związane były z pogorszeniem się stanu cery. Maiałem wtedy 33 lata. Na twarzy zaczęły pojawiać się zmiany trądzikowe i nadprodukcja sebum. Leczenie miejscowe i maści przynosiły średni skutek, dlatego po konsultacji z lekarzem zdecydowaliśmy się na leczenie za pomocą Curacne. Świadomy licznych skutków ubocznych zacząłem łykać to świństwo i ku mojemu zdziwieniu cera znacznie się poprawiła, kosztem wątroby oczywiście ale tą udało mi się odbudować w kilka miesięcy dzięki Essentiale. Mniej więcej w tym samym czasie na ciele zaczęły pojawiać się dziwne zmiany. Początkowo były to małe czerwone krostki, wyskakujące przeważnie po kąpieli zwłaszcza w gorącej wodzie, które z czasem zaczęły się łączyć i robiły się coraz większe. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy co to jest. Krostki swędziały więc drapałem się myśląc, że to może jakieś uczulenie a te robiły się coraz większe a po drapaniu zaczęły pojawiać się charakterystyczne małe kropelki krwi. Kiedy przestało swędzieć, plamki zaczęły obrastać intensywnie naskórkiem. Co było dalej pewnie się domyślacie. Wizyta u dermatologa, diagnoza, po której stan skóry jeszcze bardziej się pogorszył. W ogóle ten okres obfitował w duży stres co pewnie przyczyniło się do ujawnienia choroby. Początkowo zmiany obejmowały głownie łokcie, kolana, łydki i stopy. Jak to cholerstwo zaczęło pojawiać się na dłoniach i twarzy zaczęło robić się nie ciekawie. Teraz Kilka słów o leczeniu. Najpierw sterydy. Od słabszych, których nazw nie pamiętam na clobedermie skończywszy. Pewnie to przechodziliście więc wiecie jak to wygląda. Poprawa, potem nawroty ze zdwojoną siłą etc. Następnie ,za moją sugestią, po lekturze licznych for przyszła kolej na cygnolinę. I tu strzał w dziesiątkę. Biała maść plus robiony specyfik z hydrokoryzonem spowodowały, że z dłoni wszystko zaczęło znikać . Pozostały jedynie czerwone placki, które szybko zbledły po Daivonexie i słoneczku. Mogłem bez wstydu podać rękę na przywitanie. Zmiany całkowicie zeszły z nóg, znacznie zmniejszyły się na łokciach . Na twarz pomogło mydełko z minerałów z morza martwego a stan głowy znacznie poprawił dzięki taniemu szamponowi z dziegciem. Już myślałem, że na dobre załatwię to cholerstwo. Wróciłem do normalnych szamponów bo po tamtym włosy wyglądały jak kopka siana, przestałem stosować mydełko bo drogie jak cholera i do tego mało wydajne. Daivonex nie wiedzieć czemu zaczęli wycofywać z aptek choć znacząco poprawiał on stan skóry pod koniec leczenia idealnie nadawał się do miejsc intymnych , a także w niewielkich ilościach działał zbawiennie na skórę głowy. (Żeby chudy byk wyruchał tego co podjął decyzję o jego wycofaniu) . Za ostatnią tubkę zapłaciłem 130 zł. Wszystkie te czynniki spowodowały, że nie mogłem do końca wyplenić tego dziadostwa. Teraz do rzeczy. Od dermatologa dowiedziałem się, że na listę leków refundowanych wszedł neotigason. Lek, który wcześniej kosztował około 100 teraz można kupić za kilka złociszów. Ponownie poinformowany o licznych skutkach ubocznych, pomyślałem: a co mi tam, Prometeusz przeżył to i moja wątroba da radę. Stan skóry przed leczeniem: kilka zmian wielkości monet 1 gr.na łokciach jakieś pojedyncze na tułowiu, jedna na nodze w miejscu gdzie usytuowany jest zazwyczaj ściągacz od skarpety, sporo na głowie, przeważnie nad uszami, tamgdzie czerep zgrywa się z poduszką, 2 groszówka na skroni i5 gr zaraz nad czołem w miejscu gdzie zwykłem drapać się gdy nad czymś się zastanawiam, broda: 1zł lewy policzek koło nosa 50 gr, prawy 20 i szczególnie wk?ce 1 zł na czole. W sumie zmiany o wartości nie przekraczającej 10 zł w bilonie. To nic w porównaniu z kasą jaką wydałem na dotychczasowe leczenie, pomyślałem i zdecydowałem się na leczenie Acitretinum. Pierwsza seria 1 tabletka dziesiątka dziennie. Długo, długo nic, potem jedno policzko i wyjątkowo odporna 50 gr powyżej prawego łokcia zaczęły jakby ustępować. Żeby przyspieszyć efekt zacząłem łączyć to z moją ulubioną cygnoliną, oczywiście poza głową i twarzą. Coś może się poprawiało ale jak mawia dzisiejsza młodzież ?dupy nie urwało? . Efekty uboczne na początku były do przeżycia. Suche, dłonie i usta, słabe włosy i paznokcie. Ogólnie szału nie ma. Na zwiększające się triglicerydy brałem vastan. Po tym dopiero są szopki wiec, że wyniki nie były złe to, aby nie zatruwać bardziej organizmu odpuściłem go sobie. Potem trochę przerwy od neotigasonu i następnie dawka 20mg dziennie. I tu jest już gorzej. Dłonie jak u starego dziadka, Usta zaczynają pękać, z nosa zaczyna krwawić. Ale najgorsze jest to że łączna suma zmian zaczyna przekraczać już rzeczone 10 zł w drobniakach. Skóra twarzy zaczyna się sypać. Widoczne są zaczerwienienia, które nie wiadomo czym smarować bo leku nie można stosować z terapią miejscową. Na kremach się nie znam, może ktoś coś doradzi. Kolejny tydzień suchość dłoni trochę przeszła, zmiany na głowie może delikatnie odpuściły ale całą reszta niestety gorzej. Na nieszczęście facjata wygląda jak u gości z chorobą alkocholową. Na razie łyknąłem tego około 60 szt. po 10 mg ale biorę dalej choć mam mieszane uczucia. Mam nadzieję, że nie wyłysieje. . Co wiem na pewno to to, że do ujawnienia się choroby przyczynił się stres a co jeszcze? Tak sobie spojrzałem ostatnio na skład Curacne ,leku który stosowałem zanim pojawiła się u mnie moja nieodłączna przyjaciółka łuszczyca i zobaczyłem, że jest to specyfik zawierający również retinoidy. Nie jestem lekarzem więc nie wiem jakie dokładnie działanie mają pochodne wit A ale na swojej skórze (dosłownie) doświadczyłem, że najlepsze efekty przynosi daivonex (pochodna wit D chyba) + słońce do tego od czasu do czasu cygnolina. Z każdą następną wizytą u dermatologa odnoszę też wrażenie, że stan wiedzy i badań nad tą chorobą jest niewielki a my robimy za króliczki doświadczalne.