N-basia Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> I obecnie takie stanowisko ma twarde naukowe
> podstawy
>
>
>
>
> Twarde naukowe podstawy powiadasz,czym
> potwierdzone,tymi chorobami które spotykasz na
> każdym kroku??????????????????????
> kiedyś,nie tak dawno temu ludzie stali w kolejce
> po mięso,a teraz stoją w kolejce do lekarza,i w
> aptece,to są te twarde naukowe podstawy.
> Sklepy mięsne czy spożywcze puste o każdej
> porze dnia i nocy,apteki nawet w nocy oblegane
> Nigdzie niczego ci nie zarzucam,skoro tak to
> odbierasz to błędnie.
> Na temat sucharów,napisałam tylko w formie
> informacyjnej a nie jako naganę do kogokolwiek.
> Oczywiście że moje stanowisko jest moją opinią
> a nie narzucaniem komuś mojego zdania.
> Czy gdzieś zalecam jedzenie mięsa na rzecz
> innych produktów???
> Nie jestem naukowcem badaczem i moje opinie są z
> obserwacji,a nie twardych naukowych badan,w które
> nie wierze.
> W tym co pisze jest wymiana myśli,a nie twarde
> niepodważalne prawdy objawione,niezmienne,czy tam
> zmienne odnośnie sytuacji.
A Ty myślisz, że wegetarianizm /weganizm są cudownymi dietami, które wszystko i każdego uleczą??? Chcesz może powiedzieć, że przyczyniają się, albo choćby ograniczenie spożycia mięsa, do gorszego stanu zdrowia populacji???
To, że sklepy są "puste" oznacza brak kolejek, nie towaru (ktoś go pewnie nabywa). A jeśli nie tak dużo jak kiedyś, to tylko lepiej. Ale składać na karb tego choroby, które zawsze były, to absurd. Tym bardziej, że ludzie wciąż jedzą mięso na potęgę, uważając je za zasadniczy, właściwy składnik żywieniowy - owo źródło jedynego w swoim rodzaju i rzekomo niezastępowalnego białka.
Sugerujesz, że jego spożywanie jest optymalne, bo jest właśnie odzwierzęce. Takiego rodzaju argument "zapodałaś" w reakcji na informację o moim stylu odżywiania się. To nie było napisane w charakterze subiektywnmego, osobistego wyboru diety bez rzekomo obiektywnych podstaw. I ja te podstawy jako właśnie obiektywnie obowiązujacą rzeczywistość podważyłem. Możesz to przyjąć albo odrzucić, ale to nie sprawi, że nagle Twoje zdanie zacznie mieć pokrycie w rzeczywistości. "Dogmat mięsa" już po prostu nie obowiązuje. Jest to równorzędna, pełnowartościowa, jeśli nie lepsza niekiedy jako właśnie roślinna, dieta (rozumiana jako stały sposób odżywiania się).
Niezbędność, czy też wyższość białka zwierzecego, w naszej (ludzi) diecie to mit. Owszem, może łatwiej o obecność niektórych składników pokarmowych w mięsie, ale to nie znaczy, że nie można go z powodzeniem i ogólną korzyścią dla zdrowia zastąpić białkiem roślinnym.
Jeśli napisałbym o owocach, pewnie nie wywołałbym tak mocnej reakcji. To zawsze niejedzenia miesa było (i jest nadal) pewnym tabu. Poczawszy od obaw o stan zdrowia po różne inne, dziwne podejrzenia. I m. in. Ty, spośród tu obecnych, się ze swoim cytatem w to wpisałaś.
Powtarzam: przestań zaprzeczać sobie i nie posiłkuj się podobnymni cytatami na poparcie swych tez, skoro -jak potem nagle deklarujesz- opierasz się na własnych obserwacjach. "Zapodałaś" odniesienie do pewnych ustaleń i ja również. Ale Ty go nie przyjmujesz, choć nie jesteś w stanie podać podobnego rodzaju kontrargumentu. Po co więc stwarzać pozory dyskusji opartej na innych niż przywoływane nagle jako rzekomo zasadne obserwacje własne?
Mimo tego, że jesz mięso wcale nie jesteś zdrowa (łuszczyca). A idę o zakład, że i wiekszość użytkowników stąd jest zwyczajowo "mięsnożerna", ale nie przypisywałbym temu (to dość oczywiste, jak się pomyśli) ich lepszego nierzadko na pewno niż mój stanu skóry.
Pisałaś, że nie mogłaś zostać o sucharach. To miało charakter informacyjny, jak piszesz, ale odnośnie czego w takim razie? W jakim kontekście?