Witam
Muszę i ja słówko napisać o p. Janickim.
Na którejś z poprzednich stron jest mój wpis, gdzie pytałam o to, gdzie przyjmuje. Szukałam pomocy dla mojego siedmioletniego dziś syna z azs, na które to schorzenie zapadł mając 2,5 roku. Początkowo leczyliśmy się u dermatologów i alergologów "z górnej półki", jeżdżąc po całej Polsce. Stosując skrupulatnie zalecenia medyków doprowadziliśmy dziecko do opłakanego stanu - nie było skrawka zdrowej skóry.
Zmieniliśmy taktykę i zaczęliśmy leczyć się u lekarzy praktykujących naturalne metody leczenia, m. in. też zioła. I, nie powiem, uzyskaliśmy jaką taka poprawę. Dopiero w kwietniu ubiegłego roku trafiliśmy do p. Janickiego. Jeździliśmy systematycznie co miesiąc, dziecko trzy razy dziennie piło napar z zaleconych ziół. I to był strzał w dziesiątkę - jego skórka poprawiała się w tempie galopującym
W listopadzie byliśmy na ostatniej wizycie, na której to p. Janicki miło się z nami... pożegnał, uznając, że nie ma już nic do zrobienia. Jestem pod wrażeniem, bo bywało, ze lekarze, którzy nie byli w stanie mu pomóc, kazali nawiedzać się regularnie i kasowali dużo większe pieniądze za przepisywanie ciągle tych samych antyhistaminowych leków.
Niewykluczone, że są choroby, z którymi i - choćby WIELKI - zielarz sobie nie poradzi, ale spróbować zawsze warto.
Pozdrawiam