Moi Drodzy! Mimo że jeszcze nie jestem lekarzem, chcę już Wam pomagać. Miałam taki sam problem jak wy, tzn. tak myślałam. Mój dermatolog (niby najlepszy w okolicy) stwierdził, że jestem chora na łuszczycę i koniec. Nie zalecił nawet biopsji, o którą prosiłam. Stosowałam maści sterydowe, ale zdziwiło mnie, że nie dają rezultatów. Kiedy robiłam rutynowe badania krwi, poprosiłam o zaznaczenie TSH na karcie. Okazało się, że mam niedoczynność tarczycy. Teraz szybciej bym wpadła na to, że lekarz postawił błędną diagnozę, ponieważ niedługo sama nim będę. Ale do rzeczy... Odkąd biorę leki na tarczycę, nie mam zmian skórnych (wcześniej to była jakaś masakra). Niedoczynność tarczycy (tak jak i nadczynność) wpływa nie tylko na metabolizm, ale też na stan skóry czy samopoczucia. Dlatego badajcie się, ponieważ byc może niepotrzebnie trujecie się sterydami. Moja teoria niestety nie tyczy się wielu z was. Łuszczyca jest chorobą bardzo częstą, może dlatego tak myloną z innymi. O badanie poziomu TSH możecie poprosic lekarza pierwszego kontaktu, jest bezpłatne. Następnie trzeba zrobić T3 i T4, ale to jak już coś będzie niepokojacego w wyniku TSH. Pozdrawiam Was i życzę powrotu do zdrowia
P.S. Dermatolog i tak się będzie upierał, że to łuszczyca. Żądajcie badań, bo macie do tego prawo