Witam wszystkich.
Jestem łuszczykiem przez ponad połowę życia (mam 27 lat). Wynurzę się na temat moich metod radzenia sobie z tą chorobą (wyrywkowo jedynie czytałem owo forum), głównie dla tych którzy dopiero "zaczęli tę podróż", choć i może 'wprawionym w boju' na coś się przydam:
1. Dieta. Zero mocnego alkoholu, zero ostrych potraw, zero papierosów - było ciężko bo wszystko to bardzo lubiłem, ale za razem to wszystko są toksyny. Dieta zbilansowana pod grupę krwi (zwiększona przyswajalność pokarmów i efektywna praca jelit), plus codziennie Oeparol (wiesołek), bądź tran w kapsułkach (z Omega-3). Dodatkowo oczywiście cerutin, selen, i możliwie zestaw witamin, rano szklanka wody na czczo - tak by praktycznie nie chorować (mi przez 4 lata się już udaje ta sztuka). Po pewnym czasie te rzeczy wchodzą w nawyk, jak mycie zębów.
2. Odtruwanie organizmu. To co powyżej, czyli dieta i ćwiczenia np. jogi (jeden oddech w ciągu jednej minuty - tak przez 20 minut, rano wieczór. U Tombaka itp. można o tym poczytać, na początku myślałem że to brednie, ale szybko zmieniłem zdanie) i siłownia (lub jogging), obie rzeczy dobrze działają przeciwstresowo i rozluźniająco, ćwiczenia oddechowe również odtruwająco.
3. W końcu jeśli chodzi o bezpośrednie działanie (dopiero w 3-cim punkcie o tym mówię, bo dla mnie jest to jedynie wierzchołek łuszczycowej góry). W lato w miarę możliwości włosy na zero, jak dla mnie żadnych tabów zwiększających wrażliwość na UV jedynie Delatar, który niestety (stety bo sporo związków rakotwórczych posiada) odchodzi w niepamięć i słońce możliwie na maks z rozsądkiem. Sterydy zarówno płyny jak i maści w ostateczności (szczególnie przestrzegam przed prywatnymi lekarzami, którzy mają podpisane umowy z firmami farmaceutycznymi i na łeb na szyję przepisują to co mają pod ręką - najczęściej najmocniejsze, praktycznie bez badania historii). Nota bene 1,5 roku szukałem idealnego "zestawu" środków leczenia, u 5 lekarza zdiagnozowano u mnie prawidłowo chorobę (po roku, gdzie byłem jedną wielką łuską :/), a kolejnych 4 lekarzy pomogło mi ułożyć niemalże idealny plan walki. Podstawowa zasada jest taka (oprócz niektórych naturalnych specyfików), że najpierw pilujemy łuskę i później działamy. Im droższy i mocniejszy lek tym lepiej mocniej musimy wyczyścić przedpole z łusek.
Jak do tej pory udaje mi się utrzymywać czystą skórę głowy (bo ciało czyste mam od długiego czasu) za pomocą naturalnych rzeczy doraźnie stosowanych np. olejku pichtowego, olejek z amly. Jeśli dzieje się coś więcej tydzień solarium i jest znów spokój na rok dwa. Jeśli ktoś ma zapisane naświetlania i będzie poprawa to w przypadku facetów radzę pozbyć się włosów z głowy by załapać się łysym na więcej terapii.
Pierwsze dwa punkty, które tu wymieniam działają na każdego człowieka tak samo. Trzeci to sprawa indywidualna - niewdzięcznej roli królika doświadczalnego i badacza w jednej osobie.
Pozdrawiam wszystkich wojowników