Kwas foliowy i olej z wiesiołka
Wysłane przez:
Krzysiek (---.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data: 12 lis 2004 - 16:46:28
Witajcie,
Jestem "łuszczykiem" już od 30-tu lat. Zaliczyłem już chyba większośc metod, łącznie z ziołolecznictwem i akupresurą. Jeżeli chodzi o leczenie zewnętrzne to chwilowo pomagały mi niegdyś maści Lorinden A i T. W wypadku Cygnoliny doszedłem do stężenia 3%(!). Chciałem od lekarza mocniejszą, bo skóra przywykła i przestała na nią reagować, lecz lekarz odmówił, twierdząc że to i tak jest "końska dawka". Obecnie na skórę głowy co parę dni stosuję Elocom w płynie, co pozwala kontrolować wysiewy, ale do zaniku nie dochodzi. Jestem także po cyklu naświetleń połączonych z przyjmowaniem doustnie preparatu uwrażliwiajacego skórę na promienie, które przyniosły dobry skutek, ale tylko na parę miesięcy. Obecnie próbuje metody lansowanej przez firmę OnClinic, ale po pierwszych dwóch tygodniach, po których miała być wyrażna poprawa ja nie widzę żadnej zmiany, poza tym że ubyło mi 400zł.
Staram się dużo czytać i szukać. W jakiejś książce doczytałem się że łuszczycę powoduje niedobór w organiżmie kwasu foliowego. Słyszałem także o dobrych rezultatach przyjmowania oleju z wiesiołka. Kupiłem więc Folik (kwas foliowy) i Oeparol (olej z wiesiłka) i zacząłem obydwa regularnie łykać. Nie stosując leczenia zewnętrznego, juz po paru dniach nastąpiła poprawa, a po około 2 tygodniach zaczęły znikać nawet duże ogniska. W ten sposób uwolniłem się od mojej "przyjaciółki" na około 3 miesiące. Ale na paznokciach rąk i nóg zmiany pozostały. Potem zaczęła wracać pomimo zwiększania dawki kwasu i oleju. Prawdę mówiąc nie wiem jaka była przyczyna chwilowego zaniku łuszczycy. Wykluczam czynnik psychologiczny (pozytywne nastawienie), bo do tej kuracji podchodziłem z taką samą rezerwą jak do wielu wcześniejszych. Poza tym nie wiem co mi mogło pomóc - czy kwas foliowy, czy też olej z wiesiołka, bo jak wspomniałem oba preparaty przyjmowałem jednocześnie. Ale zachęcam - może ktoś z Was będzie miał więcej szczęścia.
Panowie - głowa do góry. Z tym cholerstwem da się żyć. Ja miałem szczęście,że spotkałem cudowną ( i piękną) kobietę której to nie przeszkadza. A jeżeli tylko tak mówi a myśli co innego, to nigdy dotychczas nie zdradziła swoich myśli. No i cały czas podtrzymuje mnie na duchu. Myślę że podobne podejście do tego "KOSMETYCZNEGO DEFEKTU" u mężczyzn ma wiele kobiet.