Gda - Wojt Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> zulu Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Jasne mistrzu :-), 10 chorych na raka piło
> mleko,
> > 9 zmarło ale 1 przeżył, i to ma być rzekomy
> > "dowód" na skuteczność mleka w walce z
> rakiem
> > hehehehe :-))) koleżko bez bzdur, testy
> kliniczne
> > dobierają ludzi jako próbkę REPREZENTATYWNĄ
> > czyli odzwierciedlają zróżnicowanie
> genetyczne
> > przeciętnej populacji, zatem jak coś nie
> działa
> > w testach klinicznych to nie działa NAPRAWDĘ,
> a
> > jak komuś niby pomaga to jest to jedynie tzw.
> > efekt placebo a nie żadne leczenie ani tym
> > bardziej "dowód" na skuteczność danej
> > substancji, po prostu złudne poczucie chorego
> i
> > jego subiektywne odczucia
>
> Jeśli już chcesz ironizować, to może troszke
> wiedzy najpierw...
No właśnie wiedzy :-) wchodzisz na forum i w pierwszych słowach nieomal opluwasz ludzi jak tamerlane za to że przedstawili ogólnie znane światowej opinii publicznej fakty, i jeszcze snujesz teorie spiskowe że FDA to jakieś marionetki w rękach korporacji farmaceutycznych :-) rozsądku trochę i wiedzy czym jest taka instytuckja jak FDA, zwalanie wszystkiego na "ochronę rynku" to jest, bez urazy, lekko nienormalne.
>
> Każdy z nas ma inny zestaw genów czego chyba nie
> podważysz - bo oprócz bliźniąt jednojajowych
> nie znaleziono osobników o jednakowych genach.
I czy z tego wynika że dany lek ma być testowany na wszystkich chorych na łuszczycę :-) to nie jest tak że w kraju X jest 10 milionów chorych na łuszczycę i każde 10 milionów przypadków jest inne, daje się wyróżnić określone charakterystyczne wzorce genetyczne tej choroby, dlatego dobranie iluśtam przypadków łuszcycy do badań klinicznych w miarę rzetelnie odzwierciedla skuteczność substancji X czy Y.
> W związku z tym mówienie o próbie
> reprezentatywnej odzwierciadlającej
> zróżnicowanie genetyczne jest po prostu bez
> sensu i może swiadczyć albo o pomyłce albo o
> całkowitej ignorancji!
Ignorancją jest to co wyprodukowałeś, czyli teksty o odrębności każdego przypadku, owszem różnią się one w pewnym zakresie objawów ale jest kilknaście typowych genetycznie przebiegów tej choroby, zakładanie czegoś innego jest medyczną brednią stulecia, bo gdyby tak było żadne testy kliniczne nie miałyby żadnego sensu i jak napisałem w pierwszym poście - ludzie na raka piliby mleko :-) bo zgodnie z absurdalną linią "rozumowania" jest tyle przypadków raka ile chorych na niego :-) pod względem objawów, samopoczucia chorego itp owszem tak jest ale pod względem genetyki są określone charakterystyczne typy raka i mechanizmy genetyczne jego powstawania i przebiegu są ZAWSZE bardzo podobne (mimo pewnych różnic, (typowe są np. wzmożona proliferacja komórek i zwolniona apoptoza oraz szlaki sygnałowania wewnątrzkomórkowego),podobnie z łuszcycą.
Nie ma czegoś takiego jak
> próba reprezentatywna osób o różnych genach...
Jest, jeżeli dobieramy jak najwięcej charakterystycznych przypadków
łuszczycy to odzwierciedla to mniej więcej zróżnicowanie genetyczne pacjentów, oczywiście nie w 100 % ale z takim prawdopodobieństwem przełożenia tej "średniej" na ogół społeczeństwa, zgodnie z zasadą ekstrapolowania typowego dla badań naukowych (wnioskowanie o właściwości całego zbioru na podstawie reprezentatywnego jej fragmentu), po to wymyślono ekstrapolowanie aby nie pisać bredni o badaniu wszystkich chorych (pod kątem przydatności i skuteczności leku), inaczej nauka stanęłaby w miejscu.
> Tym bardziej, ze do dziś znamy jedynie część
> genotypu człowieka.
Powtarzam, jest kilka typów łuszcycy i nawet gdyby cały genom człowieka został
poznany do końca, to się nie zmieni, co najwyżej choroba zostanie lepiej zrozumiana i wymyślone zostaną skuteczniejsze leki..naukowo skuteczność leku w chorobie X udowadnia się testami klinicznymi i z tym dyskutować nie ma sensu, to co ty proponujesz to jest zostanie na własne życzenie królikiem doświadczalnym :-) dziękuję bardzo za taki luksus, bo to ryzyko godne jak pisałem samobójców. Rozumiem desperację ale niech ona nie odbiera zdrowego rosądku bo można od takich "eksperymentów" popaść w jeszcze większą chorobę co pokazuje przykład możliwych powikłań zdrowotnych po Blue Capie.
> Dobór próby reprezentacyjnej w badaniach
> klinicznych nad łuszczycą odbywa sie na
> podstawie doboru różnych rodzajów łuszczycy
> które się określa na podstawie występujących
> objawów i ich podobieństwa.
Te różne objawy to pochodna różnorodności genetycznej bo niczego innego, tych badań nie opracowali idioci i zgodnie z zasadami nauki są one najwiarygodniejszym obecnie środkiem do stwierdzenia czy substancja "X" czy "Y" jest czy nie jest skuteczna w leczeniu choroby "Z", ponownie podważanie tego naukowego faktu jest bez sensu.
>
> Co się tyczy efektu placebo to oczywiście racja.
> Tylko jedno małe ale. Skąd pewność, że ten
> specyfik ma efekt placebo?
A skąd pewność że nie ma ? Zależy co uznamy za rzeczywisty skład Blue Capu, skoro sam pirytionian cynku (zero skuteczności w leczeniu łuszczycy) to na pewno efekt placebo, a skoro zawiera sterydy (niezadeklarowane i to nie wiedomo w jakich ilościach) to też w zasadzie nie wiadomo (brak testów klinicznych i rozdmuchany marketing nakazujący oczekiwać nieomal "cudów"
, a nawet jeśli to sterydy uzamy za powodujące pewne efekty, to możliwe efekty uboczne są przerażające,więc podsumowując potencjalne szkody w stosunku do profitów mogą być całkowicie wyniszczające dla organizmu (na dłuższą metę).
> Wręcz po postach pisanych powyżej w których
> opisywane są różne możliwe efekty uboczne
> trudno mówić o efekcie placebo który z
> definicji dotyczy jedynie stosowania substancji
> obojetnych! Gdyby to była substancja obojętna
> podejrzewam, ze nie byłaby tak badana przez
> amerykańskie służby i zakazana i opisywana...
> jeśli zaś jak się podejrzewa zawiera sterydy,
> palmitynian izopropylu, kaprylan ortylu,
> pirytionian cynku i kilka innych substancji to w
> tym przypadku mówienie o efekcie placebo jest co
> najmniej niewłaściwe i po prostu swiadczy o
> nieznajomości stosowanych pojęć.
> Tyle co do odpowiedzi.
Powtarzam że Blue Cap nie przeszedł żadnych testów klinicznych więc nie ma naukowych dowodów na jego skuteczność, zatem teza o "efekcie placebo" jest tak długo aktualna dopóki takie wyniki badań się nie pojawią, a zakładanie że skoro wywołuje możliwe efekty uboczne to jest rzekomo skuteczny to jakaś kpina, bo z faktu iż wywołuje możliwe efekty uboczne nie wynika wcale iż jest skuteczny, trochę logiki w rozumowaniu, bo idąc takim tropem "myślenia" można by np. stwierdzić że skoro jadąc maluchem można mieć zderzenie czołowe z tirem to na pewno "coś w tym jest" i tenże maluch może wyciągnąć 300 km na godzinę na prostej :-)
>
> Generalnie mam za długo łuszczyce, żeby
> wierzyć w efekt placebo i stosować różne
> bzdury.
> Jak mozna zauwazyc napisałem, ze u mnie, efekt
> działania tego specyfiku na łuszczyce jest
> żaden i nie polecam go i nie będę go stosował
> więcej.
Z tym "efektem placebo" to nie było wprost do ciebie więc bez urazy, stwierdzam fakt, iż skoro nie ma wyników badań klinicznych Blue Capu to w świetle nauki jest on bezwartościowy w leczeniu łuszczycy, a zatem jedynym wyjaśnieniem jest "efekt placebo" właśnie, a może inaczej - "efekt placebo" jest IMHO o wiele bardziej prawdopodobny niż domniemane i medycznie niezweryfikowane tezy o rzekomej domniemanej skuteczności preparatu, bo na czym niby ta "teza" miałaby być oparta ? na "zwierzeniach" naganiaczy zatrudnianych przez producentów i impotrerów, wypisujących bzdury na forach internetowych bez pokrycia w rzecywistości (tzn. badań klinicznych) bez żartów :-) to tyle w temacie.